Józef Glemp od razu po wojnie rozpoczął naukę w Gimnazjum i Liceum Jana Kasprowicza. Przebywał codziennie dobre 8 km z Rycerzewa do Inowrocławia (najczęściej chyba rowerem), a towarzyszył mu ojciec, który pracował w salinie, oraz młodszy brat Czesław – również uczeń naszej szkoły. Józef był sumiennym, wzorowym uczniem. Stawał często przed dylematem: udostępniać swoje zadania domowe proszącym o to kolegów, czy też nie. W pierwszym przypadku zachowywałby się nieuczciwie, w drugim byłby posądzany o niekoleżeńskość. Jak wspominał – najczęściej wolał być koleżeński. Najbardziej lubił język polski i cenił prof. Zenona Kopcia, który umacniał w nim miłość do ziemi kujawskiej (po latach przybył osobiście do Kościoła św. Józefa, by odprawić Eucharystię przy trumnie profesora). Lubił pisać, próbował tworzyć wiersze. Wyznaczany często do deklamacji, przemawiał, żegnał odchodzących na emeryturę profesorów. Profesor Józef Bączkowski zaszczepił w nim bakcyla sportu: okazało się, że obdarzony niezbyt dobrymi warunkami fizycznymi Józef Glemp osiągał bardzo dobre wyniki w lekkoatletyce, zwłaszcza jako… miotacz. Po latach wspominał też zawsze z uznaniem prof. Michała Swobodę, znakomitego filologa klasycznego, później profesora Uniwersytetu Adama Mickiewicza, wybitnego specjalistę od Cycerona. Prymas, rezydując w Gnieźnie, czy na Miodowej w Warszawie, zawsze znajdował czas na „kujawskie powroty”. Zdaje się, że wizyty w Kościelcu, Rycerzewie, Mogilnie, Inowrocławiu miały dla niego szczególny charakter. Przybywał tutaj chętnie, a pod datą 18 grudnia każdego roku zanotowane miał słowo „Inowrocław”. Mniej więcej co dwa lata odwiedzał też mury „Kasprowicza”. To były zawsze wielkie wydarzenia, a Prymas uświetniał przy okazji takie ważne dla szkoły
uroczystości, jak poświęcenie sztandaru, poświęcenie kapliczki św. Stanisława Kostki, odsłonięcie tablicy ku czci bł. ks. Władysława Demskiego. Pierwsza jego wizyta miała miejsce 16 kwietnia 1983 roku (chciał przybyć wcześniej – 17 grudnia 1981 – ale na przeszkodzie był stan wojenny). Władze nie chciały zgodzić się i na ten drugi termin (stan wojenny oficjalnie jeszcze trwał), stąd doszło tylko do małego spotkania koleżeńskiego, ale to właśnie tamto spotkanie 21 maturzystów 1950 roku przeszło do historii, gdyż usiedli koło siebie znamienici wychowankowie: prymas Glemp, prof. Benon Miśkiewicz, Henryk Pracki, prof. Antoni Pruszewicz, prof. Zbigniew Haber i inni. Prymas zapraszał
też „kasprowiczan” do siebie – były to zawsze niezwykle serdeczne spotkania, które rozpoczynały się oprowadzaniem po prymasowskiej rezydencji, a kończyły degustacją wspaniałych pączków…
Syn Ziemi Kujawskiej
Od chwili urodzenia aż do matury Józef Glemp związany był z Kujawami, ziemią swoich przodków, jego ziemią. Nie ma już rodzinnego domu w Rycerzewie, w którym wychował się i dorastał, pozostała jednak niezatarta pamięć i miłość do tego miejsca, która każe mu powracać tutaj przy każdej nadarzającej się okazji. Tak jak jesienią 2012 roku, kiedy poświęcił krzyż na starym „cmentarku”, gdzie spoczywają ofiary XIX-wiecznych epidemii – również Glempowie, pradziadkowie Prymasa.
Przyszły Prymas Polski przyszedł na świat 18 grudnia 1929 roku w inowrocławskim szpitalu, otrzymując od razu w dniu narodzin chrzest święty z rąk księdza Ludwika Sobieszczyka, wikariusza parafii Zwiastowania NMP, poźniejszego proboszcza w Złotnikach i Łeknie.
Był najstarszym synem Kazimierza i Salomei z Kośmickich. Ojciec, weteran I wojny światowej, powstania wielkopolskiego i wojny polsko-radzieckiej, wraz z żyjącym jeszcze swoim ojcem Józefem dbali, by dom w Rycerzewie, choć niewielki, skromny, przepajała atmosfera szacunku dla przeszłości i odrodzonej niedawno Ojczyzny. Ojciec i matka byli głęboko religijni i dbali o duchowe wychowanie swoich dzieci.
W 1936 roku Józef Glemp rozpoczął naukę w Szkole Powszechnej w Kościelcu Kujawskim. Z tą prastarą miejscowością związany był również poprzez kościół parafialny św. Małgorzaty, wspaniały romański zabytek z renesansową kaplicą i grobem Kościeleckich. Tutaj służył jako ministrant, modlił się przed obrazem swojego patrona – świętego Józefa, tutaj też przystąpił do pierwszej komunii świętej. Skromne, ale szczęśliwe przecież dzieciństwo przerwała wojna i okupacja. Pracując ciężko u niemieckiego osadnika przyszły ksiądz poznał skrajny niedostatek, nauczył się jednak życia i stał się dojrzalszy. Po wojnie rozpoczął naukę w Gimnazjum i Liceum im. Jana Kasprowicza w Inowrocławiu. W codziennej drodze do miasta towarzyszył mu zatrudniony na salinie ojciec oraz młodszy brat Czesław, również gimnazjalista. Józef wykazywał duże zdolności humanistyczne oraz… sportowe. Najbardziej cenił polonistę profesora Zenona Kopcia, który wpoił mu zamiłowanie do literatury i umocnił szacunek do ziemi kujawskiej. Po latach Prymas Polski uczestniczył w ostatniej drodze swego profesora, wygłaszając podniosłą homilię w „szkolnym” kościele Świętego Krzyża. W „Kasprowiczu” Józef Glemp trafił do wyjątkowej klasy o profilu humanistycznym – wyjątkowej, gdyż w gronie jego dwudziestu paru kolegów znaleźli się wybitni potem ludzie nauki, lekarze, księża i prawnicy. Maturzyści roku 1950 dobrze wspominają swoją szkołę i profesorów, wśród których byli m.in. znakomity filolog klasyczny, znawca Cycerona Michał Swoboda, ks. prefekt Dezydery Wróblewski (miał pieczę nad Sodalicją Mariańską, do której należał także Józef Glemp), czy wielki propagator sportu Józef Bączkowski. Gdy w lutym 1948 roku odchodzili na emeryturę profesorowie Leon Mazurkiewicz i Teodor Sobieski, podczas uroczystości w auli uczeń Glemp zadedykował im własny wiersz „Pożegnanie”. To dzięki wymienionym tu pedagogom wkraczająca szybko do szkoły indoktrynacja ideologiczna nie była jeszcze tak wszechobecna. Pomimo różnych dróg życiowych, jakimi poszli koledzy Prymasa, utrzymują oni więzy koleżeńskie i spotykają się na zjazdach. Józef Glemp zdał maturę z wyróżnieniem, co uprawniało go do podjęcia studiów bez egzaminu na dowolnym kierunku. Wybrał początkowo polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim, ale ostatecznie poszedł na drogę kapłaństwa i rozpoczął studia w seminarium gnieźnieńskim. Na zawsze opuścił swoje Rycerzewo, gdzie umierał akurat jego ojciec. Do swego domu już nie powrócił, gdyż mama z rodzeństwem przeprowadziła się do Mogilna. Dla 21-letniego Józefa skończyły się kujawskie lata, ale tamten czas dzieciństwa i młodości trwał mocno w jego pamięci i sercu. Do inowrocławskiego kościoła Zwiastowania NMP, gdzie zaczęło się życie chrześcijańskie Prymasa Polski, powracał każdego roku w dniu 18 grudnia, dając świadectwo przywiązania i miłości do rodzinnej ziemi kujawskiej.
/Edmund Mikołajczak/